|
Źródło: |
Umiłowani pielgrzymi z Warszawy, Kalisza, z Ziemi Pomorskiej, z Radomia,
Rzeszowa, Tomaszowa Mazowieckiego, Lublina,
Uczestnicy pięćdziesięciu innych pielgrzymek z ich kierownikami kapłanami,
Umiłowane dzieci Boże!
Sądzę, że uroczystość tego rzędu, jaką jest wspomnienie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, wymaga od nas przede wszystkim wyznania wiary, bo Maryja wzięta jest w niebo z duszą i ciałem. Nie ma żadnego materialnego znaku z Jej życia na tej ziemi, nie ma żadnych relikwii, cała wzięta została do nieba. Chociaż posiadamy relikwie świętych, nie ma żadnej materialnej pamiątki - związanej z Matką Boga-Człowieka, z Bogurodzicą Dziewicą, Bogiem sławioną Maryją - nic nie pozostało poza jej duchową mocą. Dlatego też mamy w oczach tylko obraz Niewiasty obleczonej w słońce (Ap 12,1), przypomniany nam dzisiaj przez Kościół Chrystusowy w liturgii słowa. A więc - akt wiary.
Jednakże Maryja działa nadal, działa jeszcze dziś. Również i o tym wspomina dzisiejsza liturgia. Gdy Maryja niosąc pod sercem swojego Syna przyszła do Elżbiety, na głos Matki Zbawiciela drgnęło nie narodzone jeszcze dziecię Elżbiety - poprzednik Pański, Jan Chrzciciel. Tak jak było kiedyś w Ain Karim, tak dzieje się i dzisiaj. Na głos Maryi drgnęły liczne rzesze pielgrzymie i przyszły tutaj, aby złożyć hołd Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za łaski, których udziela nam na tym miejscu przez przyczynę Matki Najświętszej już od sześciu wieków! A więc - wyznanie wiary żywej. [...]
Kościół Boży przyzwyczajony jest do Jej działania. Niedawno przecież, zaledwie dwa miesiące temu, w dniu 4 czerwca, Ojciec święty Jan Paweł II tutaj na szczycie Jasnogórskim mówił o potężnym działaniu Matki Boga Człowieka i Jej zawierzył siebie, wszystkie swoje prace i zadania, Kościół i naszą ojczyznę, wszystkie ludy i narody.
A więc Maryja nadal działa. Działa w przedziwny, sobie właściwy sposób, że na Jej głos poruszają się najtwardsze nawet serca. Jak mówi poeta polski - w Nią wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy. Dobrze o tym wiecie, wy, umiłowani przewodnicy pielgrzymek, kapłani, duszpasterze akademiccy, jak na głos Maryi otwiera się serce człowieka ku Chrystusowi.
Działa też Maryja w życiu społecznym, bo jak ongiś usłyszała z ust Elżbiety: Błogosławiona, któraś uwierzyła (Łk 1,45) - tak my dziś możemy powiedzieć o każdym z was, tu obecnych: błogosławiony, który uwierzył i podążył za Jej głosem, błogosławiony, kto poddał się temu wezwaniu i zbliżył się do Chrystusa tutaj, w tej "sadzawce" pielgrzymek, ale na co dzień, w naszej modlitwie i pracy. Nie bójmy się więc oddać się Jej, nawet w macierzyńską niewolę miłości. Przecież Chrystus mówił: Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym (Mt 20,24). Aż tak daleko idzie uległość Chrystusowi w służbie ludowi Bożemu.
Jeżeli tego wymaga od nas Chrystus, to nic dziwnego, że On Sługa dzieci Bożych, narodzony ze Służebnicy Pańskiej, ma prawo, abyśmy całkowicie zawierzyli Maryi i osobiście oddali się Jej w macierzyńską niewolę miłości. Jakże często jesteśmy niewolnikami świata, niewolnikami ustroju, niewolnikami ludzi, niewolnikami pracy codziennej, obowiązków i trudów. A przecież najsłodsza i najbardziej właściwa niewola to ta w ramionach Matki Pięknej Miłości, najlepszej naszej Matki. Jej więc się zawierzajmy, zwłaszcza w okresie przygotowania na uroczystości Sześciowiecza na Jasnej Górze. Nie tylko w dniach pielgrzymek, ale w codziennym trudzie życia. Pamiętaj o tym szczególnie ty, młodzieży akademicka, idąca w przyszłość za Matką, którą nazywacie: "Życie, Słodkość i Nadzieja nasza". Ona jest Nadzieją waszej przyszłości.
Pochwała Kościoła dla Bogurodzicy przyjęła szczytowe wymiary, gdy Ojciec święty stając w tym miejscu, na Jasnej Górze zawierzył Maryi Kościół powszechny. Czynił to w nadziei, że Kościół po wielkim trudzie soborowym przezwyciężył wszystkie przeciwności i spotęguje wyznanie wiary wobec Chrystusa i Jego Matki, obecnej w misterium Chrystusa i Kościoła.
Znamienne jest, dzieci Boże, że pierwsze niemal przemówienie Ojca świętego z sześćdziesięciu wygłoszonych w Polsce nawoływało nas do ścisłej więzi z Chrystusem. Chrystus w naszym życiu osobistym! Chrystus, którego nie wolno odebrać nikomu, a tym bardziej narodowi.
Dopiero wtedy, gdy Ojciec święty takie oto wskazanie dał nam na placu Zwycięstwa w Warszawie, wówczas zaczął rozwijać swój wielki plan duszpasterski, który jest ku pokojowi. Plan Ojca świętego - jego liczne przemówienia, począwszy od Warszawy a kończąc na lotnisku w Balicach pod Krakowem-był określony przez niektórych jako aprobata dla pokoju, jakoby Ojciec święty włączył się specjalnie w program umacniania pokoju na świecie. Uważam, że było to powiedziane zbyt późno, bo papież włączył się w ten program nie wtedy, gdy stanął na placu Zwycięstwa w Warszawie, ale od początku. Bo każdy kapłan Chrystusowy, każdy biskup i papież, cały Kościół jest włączony w Chrystusowy program: Pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję (J 14,29). Pokój mój, pokój Chrystusowy, pokój Boży!
Nie wystarczy więc stwierdzić, że Ojciec święty włączył się w program pokoju, bo nikt z tego tak późno nie skorzysta. Przecież my każdego dnia bijemy się w piersi i wołamy: Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami [...] obdarz nas pokojem. Kościół w liturgii co dzień modli się słowami: Panie Jezu Chryste, który powiedziałeś: Pokój mój zostawiam wam, pokój mój daję wam... To jest praca Kościoła od momentu działania Chrystusa na ziemi. Już aniołowie Boży śpiewali nad stajenką betlejemską: Pokój ludziom dobrej woli! (Łk 2,14).
Trzeba jednak wiedzieć, jak ten pokój się tworzy, jak on powstaje. To nie są tylko slogany i słowa. To jest owoc wielkiej pracy, trudu i wysiłku, z którego powstaje ład i porządek, uznanie go w świecie, w ojczyźnie, w rodzinie i w sercu. Pokój buduje się przez zachowanie Ewangelii Chrystusowej. Pokój nie jest tylko ozdobnym kwiatem, który rośnie na drzewie czy sztucznym kwiatem z bibułki i celofanu. Pokój wyrasta z serca człowieka, z tego co jest w jego duszy. A serce dopiero wtedy rodzi owoce pokoju, gdy żyje Ewangelią Chrystusową, która zapoczątkowana została nad stajenką betlejemską.
Dlatego mówiąc o pokoju jako o nadziei, trzeba myśleć o drodze do pokoju. Droga ta prowadzi przez miłość, sprawiedliwość i ład społeczny, przez współżycie w pokoju i szacunku, przez poszanowanie praw osoby ludzkiej, rodziny i rodzin, praw obywatelskich i gospodarczych, przez poszanowanie wszystkich wartości, które są niezbędne dla pełni rozwoju osoby ludzkiej. Pokój jest końcową fazą wszystkich tych wysiłków.
Ty, droga młodzieży, gdy dążyłaś w wielkiej liczbie 38 tysięcy na Jasną Górę, wiedziałaś, że w drodze pielgrzymiej musi panować wzajemny szacunek, uległość, posłuszeństwo i pomoc. I w pokoju przyszliście na Jasną Górę. Mówiono mi o pielgrzymce toruńskiej, która w liczbie dwóch tysięcy uczestników, pobłogosławiona przez arcypasterza po raz pierwszy z Pomorza tutaj podążała - że takiej harmonii, takiego ładu i porządku jak tam nigdzie nie można było dostrzec. Cieszymy się, że pierwsza pielgrzymka pomorska dała taki wspaniały przykład.
Ale powiem wam inną rzecz. Po wyjeździe Ojca świętego różne instytucje społeczne i socjologiczne zaczęły badać zjawisko: "papież w Polsce". I co stwierdzały? To nie moje biura i urzędy, tylko biura i urzędy polityczne stwierdzały, że przez dziesięć dni pobytu Ojca świętego w Polsce było o wiele spokojniej. Wszystko się wyciszyło, nie było słychać klątw, nie było napadów i rabunków - stwierdza to policja. Mówiono nawet, że zmniejszyło się też pijaństwo w Polsce o 25 do 30 procent przez sam fakt obecności papieża w Warszawie, Gnieźnie, na Jasnej Górze, w Krakowie, Oświęcimiu i wśród górali w Nowym Targu. Zresztą nie tylko w tych miastach wstrzymano się od picia, cała Polska poczuła, że dzieje się w naszej ojczyźnie wielka sprawa, trzeba więc być godnym tego wydarzenia historycznego, trzeba się należycie do niego ustosunkować. Jedno z warszawskich pism zamieściło krótki wiersz kończący się słowami: Tyle cnót, tyle zalet w narodzie / Gdybyż tak zostać mogło na co dzień! ("Gromada" z dn. 16.6.1979).
Tak buduje się ład i pokój społeczny! Osiąga się go przede wszystkim przez osobiste opanowanie siebie, przez wewnętrzny ład w życiu rodzinnym, zawodowym, narodowym, a nawet politycznym. Kościół Chrystusowy nie tylko umacnia owoc swego trudu - pokój światowy, ale w codziennej, nieustannej pracy głoszenia słowa Bożego wprowadza pokój serc i pokój rodzin. Za przykładem Chrystusa naucza: Kto chce być pierwszym wśród was, niech będzie sługą waszym - Miłujcie się wzajemnie - Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają (Łk 6,27-28). Miejcie poczucie odpowiedzialności za wasze życie i powołanie, za waszą wiarę, za wasze obowiązki wynikające z pracy zawodowej. Gdybyście to wszystko starali się wypełniać, wtedy na pewno wszyscy zrozumieliby znaczenie Kościoła świętego w Polsce, wiedzieliby, że papież jako przedstawiciel Kościoła nie jest tylko tym, który aprobuje pokój i włącza się w program pokojowy, bo cały Kościół z istoty swej, ze swego zadania i posłannictwa jest ku pokojowi Bożemu, który rośnie przez trud, poświęcenie, ofiarę, oddanie się osobiste Bogu i bliźnim. W ten sposób dopiero Kościół wypełnia swoje właściwe zadanie.
Z całym przekonaniem więc powtarzam: czas to miłość. Bóg daje czas, bo ma wiele miłości dla nas i chce ją jeszcze w tym życiu przekazać nam. Nie mówmy więc o tym, co będzie później, bo nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują. Ale mówmy o tym, co jest dzisiaj. Potwierdziliście swoją postawą, że dla was czas to nie jest pieniądz, bo wyrzekliście się tego czasu, który można by poświęcić na pracę, na żniwa, na handel i przemysł, na przyjemności i inne rzeczy. Powiedzieliście sobie: Ojciec niebieski wie, że my tego wszystkiego potrzebujemy. Lecz my z modlitwą i pieśnią na ustach czas nasz poświęcamy na miłość ku Bogu i wzajemną miłość ku braciom i siostrom pielgrzymim.
Daliście więc dowód, że dla was czas to nie tylko pieniądz. Dajcie teraz dowód, że dla was czas to miłość. Zwłaszcza ty, droga pielgrzymko warszawska i wszyscy, którzy z nią przyszliście, nie wyłączając pobliskiego Radomia i tak miłego mi Torunia, sławetnego Kalisza i odległego Rzeszowa, dzielnego Tomaszowa Mazowieckiego i ukochanego Lublina. Wracając nieście wszędzie - jako hasło, które wam prymas daje na czasy, które idą, a łatwe nie będą - zawołanie: czas to miłość! Sprawcie całym waszym stylem życia, waszym postępowaniem, aby słowa te okazały się prawdziwe. Wnieście do waszych miast, miasteczek, wsi i osiedli twarz uśmiechniętą, życzliwą, usta otwarte ku dobrym słowom. Rozpogódźcie wasze oblicza, wyprostujcie wasze dłonie, powściągnijcie wszystkie odruchy zdenerwowania i zniecierpliwienia. W Polsce nikomu nie wolno się złościć. Nie tylko małym dzieciom w szkole czy w domu, ale i ich rodzicom, nie wolno się złościć nikomu. Ani ministrom, ani władcom, ani zwierzchnikom, ani członkom partii, ani policjantom, którzy tak przyzwoicie zachowali się w tym roku wobec pielgrzymów. Nikomu nie wolno się w Polsce złościć. Szkoda na to czasu i energii. Czas w Polsce to miłość. Przykazanie to obowiązuje nie od dziś, bo to jest pierwsze i najpotrzebniejsze przykazanie, zwłaszcza w naszej ojczyźnie.
Czas to miłość. Z tym wracajcie, drodzy pielgrzymi, do waszej codzienności. Ale wróćcie tutaj, wróćcie jeszcze nie raz i wy, drodzy kapłani, zwłaszcza wy młodzi, którzy tyle energii i pracy włożyliście w pielgrzymkę i służbę ludowi Bożemu. Ale i wy, którzy szliście już po raz trzydziesty - a są tacy - na Jasną Górę. Przyjdźcie jeszcze nie raz. Była dopiero 268 Pielgrzymka z Warszawy. Niech dojdzie ona i do tysiąca, niech trwa do końca dziejów! Niech spełnią się słowa Maryi: Odtąd błogosławioną zwać Mnie będą wszystkie narody ziemi (Łk 1,48). O to proszę i w tym duchu modlić się będziemy, aby po wielkim ofiarnym trudzie pielgrzymim każdy wyniósł w sercu stąd to, co jest najbardziej potrzebne jemu, jego rodzinie, ojczyźnie, państwu i Polsce całej w czasach ciągłych przełomów i doświadczeń.
Nic więcej już nie powiem, tylko powtórzę, aby na czele wszystkich wrażeń dzisiejszych były tylko te trzy krótkie słowa: czas to miłość! Powtórzcie, dzieci Boże, ze mną: CZAS TO MIŁOŚĆ! Jeszcze raz powtórzcie CZAS TO MIŁOŚĆ! Jeszcze raz: CZAS TO MIŁOŚĆ!
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |